Bankster Bankster
1294
BLOG

Zagrożenie lawinowe

Bankster Bankster Polityka Obserwuj notkę 6

Wszystko wskazuje na to, że po wyborach ruszy lawina, która, jeśli nas nie zasypie, to przynajmniej skotłuje i skołuje. Spróbujmy to zagrożenie sobie uświadomić i przygotować się do niego.

Jeśli chodzi o wyniki wyborów, to prognoza jest więcej niż dobra. Sondaże od 10 lat zaniżają wynik PiS, a zawyżają wszystkich, którzy mogą tej partii zaszkodzić. Trudniej ukryć w sondażach trendy, a te są bezlitosne dla PO. Patrząc na trendy w skali roku 2015 mamy wyraźny stopniowy wzrost notowań PiS i spadek PO. Odeszły w zapomnienie czasy, gdy Tusk buńczucznie obwieszczał „Nam wolno więcej”, „Nie mamy z kim przegrać”. Wszystkie stare manipulacje mediów z nieustannym straszeniem Kaczyńskim i nagłaśnianiem jego zmanipulowanych wypowiedzi przestały działać jak za dotknięciem magicznej różdżki, a momentem odczarowania było zwycięstwo Andrzeja Dudy w wyborach prezydenckich. Oczywiście przełom ten nie był wynikiem magii, a postępującej zmiany nastrojów społecznych, które zbiegły się z osobowością kandydata, który umiał przekonać do siebie Polaków i… już jako prezydent przekonuje nadal.

Niektóre wyniki sondaży są podawane łącznie z procentem ankietowanych, którzy odmówili udziału w badaniu. Liczba ta wynosi np. 2% w ostatnim badaniu dla TVN24. Osobom nieufającym mediom i sondażowniom bliżej do PiS, a na pewno daleko do PO. Ja sam należę do tych dwóch procent. Gdyby jakiś ankieter zapytał mnie, na kogo zamierzam zagłosować, to podziękowałbym mu ze słowami „na pewno inaczej, niż wam pasuje do tej ankiety”. Łącząc prawdopodobne zaniżanie rzeczywistej przewagi PiS, efekt trendu korzystnego dla PiS oraz efekt uzasadnionej nieufności twardego elektoratu PiS do instytucji publicznych związanych z opisywaniem sceny politycznej, można oczekiwać, że przewaga PiS nad PO jest znacząco większa niż się oficjalnie przyznaje.

Antypatyczni liderzy PO tacy jak Ewa Kopacz ze swoją odrzucającą mimiką, Michał Kamiński ze swoim wizerunkiem sprzedajnego cwaniaka, pochowane twarze, które były dotąd znakiem firmowym tej partii – Sikorskiego, Komorowskiego, Niesiołowskiego, to wszystko na naszych oczach odpycha ostatnich umiarkowanych zwolenników PO. Z kolei twardy elektorat tej partii został wystawiony na ciężką próbę twarzami Giertycha, Dorna czy Napieralskiego, które wyłoniły się po stronie PO.

W ostatnich chwilach kampanii wyborczej PO tylko potwierdza swoją markę partii, która nie ma do zaoferowania nic oprócz straszenia PiS-em, a straszenie to jest jedynie przykrywką dla własnych ciemnych interesów. Ostatni spot PO pt. „Przyjazny dom” nie tylko wpisuje się w ten dramatycznie pusty przekaz. On wręcz odstrasza ludzi od PO. Przeglądając strony internetowe mam wyłączony dźwięk, dlatego gdy pojawił się przed moimi oczami ten mocny akcent z młotkiem rozwalającym domek i flagą Polski, która leci gdzieś w nicość pośród innych szczątków, a zaraz po tym na chwilę zobaczyłem logo PO, to pomyślałem, że każda mniej zorientowana osoba, która waha się, na kogo głosować, po obejrzeniu czegoś takiego zrobi wszystko, aby tylko nie był to głos na PO.

Rezultatem tych procesów może być nie tylko przegrana PO, ale wręcz wyborcza katastrofa tej partii. Sądzę, że już dawno zapracowali sobie na wynik poniżej 20%, ale w ostatnich dniach przed wyborami idzie to jeszcze dalej. Nie są to tylko czcze dywagacje. Obserwuję swoje otoczenie i widzę upadające morale wielu znanych mi zatwardziałych lemingów. Jeszcze 2 miesiące temu wyniki sondaży komentowali z przekąsem, że teraz to "PiS-da" (rozumiecie?), a teraz już tylko wzruszają ramionami na wybory. Niech połowa z nich odpuści sobie głosowanie na PO albo – co też bardzo możliwe – w ogóle wybory, a możemy mieć do czynienia z zasłużoną katastrofą PO, czyli wynikiem w okolicach 15%. Byłaby to wspaniała nauczka dla tych, którzy sądzą, że „im wolno więcej”. Liczę na przyjemny moment, w którym zobaczę skwaszone miny zgrai zawsze tak pewnych siebie piewców PO z mediów, na przykład Żakowskiego czy Lisa.

Kolejną prawidłowością jest częste przecenianie szans małych partii przed wyborami. Tym razem sytuacja jest o tyle szczególna, że małe partie nie dają już takiej gwarancji wejścia do Sejmu, jak w poprzednich wyborach w przypadku SLD czy PSL. I tu się dużo zmieniło. Dziś mali zostali zepchnięci do balansowania na granicy progu wyborczego nawet w przedwyborczych sondażach. To nie rok 2007, gdy mieliśmy 3 debaty liderów: Tusk-Kwaśniewski, Tusk-Kaczyński i Kaczyński-Kwaśniewski. Dziś Zjednoczona Lewica, której liderem jest Barbara Nowacka z partii Palikota, Kukiz, Nowoczesna, PSL, KORWiN walczą już tylko o wejście do Sejmu.

Ludzie rozważają egzotyczne idee, gdy to nic nie kosztuje, ale gdy przychodzi do poważniejszej decyzji, schodzą na ziemię i stawiają raczej na kandydatów znanych, po których przynajmniej wiadomo, czego się spodziewać. Dlatego myślę, że te efemerydy, kukły powyciągane z kapeluszy, nadmuchane balony będą miały słabszy wynik od prognoz sondażowych. Osobiście szczególnie życzę porażki i niewejścia do Sejmu: PSL-owi i Nowoczesnej. PSL to szczególnie odpychająca partia – funkcjonariusze systemu trzymający swoje stołki za wszelką cenę, wiejski rodowód jest dla nich tylko pretekstem do realizacji celu, jakim jest wspieranie systemu III RP, wyrządzili krajowi wiele złego. Porażka Nowoczesnej byłaby satysfakcjonująca z tego względu, że pokazałaby, że media utraciły zdolność dowolnego formatowania społeczeństwa. Petru – drobny cwaniak ze stajni Balcerowicza, funkcjonariusz banksterów, w gruncie rzeczy Pan Nikt – został niebywale napompowany przez media. Chyba nikt przytomny nie wierzy w chęć zrealizowania przez niego jakiegokolwiek postulatu. Cała ta Nowoczesna to jakiś poroniony pomysł na utworzenie egzotycznego układu władzy, w którym Nowoczesna i niedobitki z Millerowo-Palikotowej lewicy ratują osłabioną PO. Jak będzie, zobaczymy. Moim zdaniem, jeśli już, to do Sejmu wejdzie jedna z tych 2 partii: albo PSL się prześlizgnie, a napompowany balon Petru pęknie, albo na odwrót – Nowoczesna przejmie po PSL-u misję obrońcy starych układów, a bajka PSL-u definitywnie się skończy.

Zjednoczona Lewica jest pełna przygasłych gwiazd. Leszek Miller, stary aparatczyk, który ten milion dolarów przywieziony w workach z Moskwy u zarania III RP, prawdopodobnie przez te 25 lat pomnożył już tysiąckrotnie. Janusz Palikot – z jego szemranej lubelskiej przeszłości, gorzałczanego biznesu i politycznych happeningów pozostał dziś głównie wizerunek świra. Ma tę swoją gładką, cwaniacką gadkę, ale czy nie trzeba być świrem, by – będąc politykiem – umieścić na swoim blogu futurystyczny komiks o tym, że ludzie tak nienawidzą PiS, że gwałcą Beatę Kempę, a bracia Kaczyńscy giną w zamachu bombowym? Poszukiwanie nowych gwiazd też im nie wychodzi. Liderka Zlewu Barbara Nowacka jest – jak się okazuje – byłą dziewczyną nowej marksistowskiej gwiazdy naszych niestrudzonych mediów – Adriana Zandberga. Czy stara miłość odżyje, gdy jedno z nich zostanie premierem, a drugie wicepremierem? Taka para mogłaby przypieczętować koniec historii naszego kraju, ale nie tym razem.

W gabinecie politycznych osobliwości jest jeszcze dwóch tak zwanych antysystemowców. Kukiz został napompowany w okresie wyborów prezydenckich, ale powietrza (albo helu) nie wystarczyło na długo i obecnie śpiewający premier raczej nam nie grozi. JKM mimo wszystkich odlotów nadal posiada zdolność uwodzenia swoimi utopiami ambitnych licealistów, ale realna zdolność wejścia do Sejmu jest w jego przypadku nikła. Wiele zależy od tego jak rozłożą się głosy wkurzonych i obrażonych wyborców PO pomiędzy Petru a JKM.

Podsumowując, realnie mamy dogorywającą PO i wielką mizerię wśród politycznego pomniejszego płazu. W najgorszym przypadku, gdyby podane w sondażu i z pewnością przeszacowane wyniki PO miały się sprawdzić, a cały pomniejszy płaz wszedłby do Sejmu, to PiS otrzyma mocną względną większość ok. 185 głosów. Taki wynik jest zapewne gorąco wyczekiwany przez rządzący układ polityczno-medialny. Algorytm d’Hondta powoduje jednak, że każda mała partia, która nie wejdzie do Sejmu powoduje, że dużo więcej głosów zostaje dla dużych – PiS i PO przy największą korzyść odnosi największy, a więc różnica między PiS i PO w takim przypadku powiększa się. Nadal odnosząc się do tego sondażu, jeśli – zgodnie z przewidywaniami – wyniki konkurencji PiS-u okażą się 1-2 punkty słabsze a 2 mniejsze partie znajdą się poza Sejmem, to już PiS będzie miał większość bezwzględną. Podkreślam, że jest to nie tylko możliwe, ale wręcz jest to najbardziej prawdopodobny wariant. W moim przekonaniu PiS otrzyma solidną bezwzględną większość. W jeszcze lepszym przypadku, jeśli zgodnie z moimi oczekiwaniami wynik PO będzie katastrofalnie niski, a małe partie nie wejdą do Sejmu, to PiS mógłby sięgnąć nawet po większość konstytucyjną. Tak zdecydowana postawa polskiego narodu stawiałaby nas na zupełnie nowej pozycji, nie tylko w kwestiach wewnętrznych, ale także na arenie międzynarodowej. Co prezydent Duda i liderzy PiS-u zrobiliby z taką szansą? Ja jestem za tym, żeby się o tym przekonać.

Pozostało mi jeszcze odnieść się do zasugerowanego przeze mnie na wstępie zagrożenia lawinowego. Otóż po wyborach, w których PiS zwycięży bezwzględną większością głosów, czeka nas w moim przekonaniu lawina wyznań osób publicznych, które – jak się okaże – nigdy nie popierały PO, może były jakieś tam gesty, ale to przez nieporozumienie raczej niż z przekonania, ba… oni zawsze szczerze podziwiali Jarosława Kaczyńskiego itd. itp. Przygotujmy się zatem na tę lawinę, a najlepszą ochroną przed nią będzie moim zdaniem wyniosła obojętność. Pamiętajmy dobrze, kto co mówił, a gdy pojawi się ten nowy lans, powitajmy go chłodem. Niech zerowa oglądalność zmusi właścicieli mediów do wyrzucenia tego starego balastu z Żakowskim i Lisem na czele na śmietnik historii. Niech amerykański właściciel TVN-u zrozumie, że jeśli chce odnieść biznesowy sukces, to nie obędzie się bez zmiany nazwy i solidnego przewietrzenia.

Na koniec chciałbym tu podkreślić, że nie traktuję polityki, jako rozrywki. Wierzę, że niedzielny wieczór przyniesie wyczekiwaną dobrą zmianę. Ale nie będzie to dla mnie czas triumfu, wielkich zapowiedzi czy odcinania kuponów. Nie mam zresztą żadnego tytułu do takich postaw. Piszę to jednak z myślą o liderach, którzy przejmą władzę w naszym kraju. Wierzę, że znacznie lepiej rozumieją oni powagę sytuacji i wiedzą, co robić. Już teraz przekonuje mnie o tym prezydent Andrzej Duda.

Bankster
O mnie Bankster

A miało być tak pięknie...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka